Od zawsze lubiłam piękne poduchy...
Potrafiły umilić nawet najgorsze chwile. Tuliły do snu, koiły zmęczenie....
Kiedy kładłam się na ładnej podusi, miałam wrażenie, że przyśni mi się jakiś fajny sen....
Dama z parasolką ;-) Czyż ta poduszka nie jest piękna? Ma swego "ducha".
Hmm... Filiżanka herbatki pod parasolem smakuje wybornie ;-)
Zapraszam na ławeczkę na "cup of tea".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pokochałam Twój blog! Ten lawendowy klimat bardzo mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem w temacie lawendy i bardzo ją kocham a Twoja poduszka jest przecudna ,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń